Kreatywność i twórcze myślenie to jedna z najbardziej pożądanych cech dzisiejszych czasów nie tylko dla potencjalnych pracodawców. Człowiek kreatywny to człowiek myślący do przodu- wyróżniający się i wychodzący poza schemat, to ktoś kto może odnieść sukces. Czy nie tego właśnie pragniemy dla swoich pociech? Czy ich dobro nie jest dla nas najważniejsze?
Wychowując i ucząc dziecko powinniśmy od najmłodszych lat kształtować w nim twórcze myślenie. Nie chodzi tu tylko o jego sukces na szczeblu kariery zawodowej lecz o sukces życiowy. Kreatywne myślenie to poszukiwanie rozwiązań, to patrzenie w przyszłość z nadzieją odnalezienia czegoś lepszego, to rozwiązywanie problemów, to niekonwencjonalność, to COŚ WIĘCEJ niż szara rzeczywistość. To radzenie sobie z codziennością mając wpływ na jutro. A więc starajmy się podnosić poziom kreatywności u najmłodszych.
Dziecko w wieku szkolnym ma już wyuczone pewne wzorce dlatego kluczowym okresem jest rozwój kreatywności w wieku przedszkolnym. Polecam wszystkim rodzicom zacząć od najprostszych form ćwiczenia kreatywnego myślenia u swoich pociech. Można rozpocząć od zabawy plasteliną, tworzenia przeróżnych form z masy solnej, malowaniu, układaniu puzzli czy też korzystania ze specjalistycznych gier rozwijających kreatywność takich jak np. kodowanie.
Najważniejsze jest jednak nasze podejście do życia, dawanie przykładu najmłodszym. Dzieci są najlepszymi obserwatorami- jeżeli w nas nie zajdzie zmiana, nie oczekujmy zmiany od dziecka. Unikajmy schematów, działajmy z pomysłem, pełni entuzjazmu i motywacji. Nie unikajmy sytuacji w którym dziecko popełnia porażki. Metoda prób i błędów ułatwia szukanie nowych rozwiązań. Spędzajmy czas mądrze i konstruktywnie z najmłodszymi, pokazujmy im nowe miejsca, przedmioty, opowiadajmy o ciekawych zjawiskach- pobudzajmy ich wyobraźnie i chęć poznawania świata. Obudźmy w sobie dziecięcy zachwyt – jako rodzice i nauczyciele.
Zasiejmy w maluchach przekonanie, że świat jest niezwykle piękny i ciekawy, a co najważniejsze, że jest w ich rękach. Wyobraźnia kształtuje się całe życie, jeżeli jednak, przetrzemy jej drogę mądrze, jest szansa, że rozwinie się do ogromnych rozmiarów. Pozwólmy sobie i naszym podopiecznym wychodzić myśleniem po za sferę komfortu. Obalajmy mity i stereotypy. Bawmy się, grajmy, śmiejmy i nie zapominajmy, że każde dziecko to geniusz. Nie hamujmy jego emocji i naturalnej ciekawości poznawania świata. Rozmawiajmy z najmłodszymi jak najwięcej, bez unikania niewygodnych tematów. Jak najczęściej, okazujmy czułość i zrozumienie. Bądźmy dla naszych dzieci wsparciem- bo tylko w takich warunkach istnieje szansa na harmonijny rozwój.
Pamiętajmy, że twórcze myślenie towarzyszy nam w każdym aspekcie życia, więc i w każdym aspekcie należy je pielęgnować.
Materiały do ćwiczeń
TEST WYKONUJEMY OBOWIĄZKOWO NA PIERWSZYCH I OSTATNICH ZAJĘCIACH (EWENTUALNIE W POŁOWIE CYKLU ZAJĘĆ) NA WYKONANIE KAŻDEGO Z TESTU POŚWIĘCAMY 5 MINUT.
TEST NR 1
- ZAPAMIĘTAJ CIĄG CYFR:
36593736319472363829
- ZAPAMIĘTAJ CIĄG SŁÓW:
MAPA, ZUPA, DANIE, RÓW, KROWA, LÓD, MORZE, KORALE, GÓRY, FLET, PTAKI, DOM
- ZAPAMIĘTAJ WIERSZ:
Miś
Proszę państwa, oto miś.
Miś jest bardzo grzeczny dziś,
Chętnie państwu łapę poda.
Nie chce podać? A to szkoda.
TEST NR 2
- ZAPAMIĘTAJ CIĄG CYFR:
98345624196753429504
- ZAPAMIĘTAJ CIĄG SŁÓW:
MIASTO, CZAPKA, GITARA, MRÓWKA, SOWA, LAS, RODZINA, BAL, DYWAN, SKLEP, DRZEWO, KROPKA
- ZAPAMIĘTAJ WIERSZ:
Małpy
Małpy skaczą niedościgle,
Małpy robią małpie figle,
Niech pan spojrzy na pawiana:
Co za małpa, proszę pana!
TEST NR 3
- ZAPAMIĘTAJ CIĄG CYFR:
25473659806745312657
- ZAPAMIĘTAJ CIĄG SŁÓW:
RÓŻA, ZIEMIA, FAŁDA, RÓW, KOZA, SIODŁO, DZIADEK, LÓD, WOREK, HAŁAS, KURCZAK, KOMPUTER
- ZAPAMIĘTAJ WIERSZ:
- Renifer
Przyszły dwie panie do renifera.
Renifer na nie spoziera
I rzecze z galanterią:
Bardzo mi przyjemnie,
Że będą panie miały rękawiczki ze mnie.
TEKSTY – TEMPO CZYTANIA
- Kruchutka sałatka
Pewnego dnia mamusia powiedziała do Filipa: – Idź proszę, do ogrodu i przynieś mi trochę rozmarynu.
– Dobrze, mamusiu! – Filip zadowolony, że może przysłużyć się mamusi tak, jak uczyła tego nauczycielka, poszedł do ogrodu.
Musicie wiedzieć, ze ogród graniczył z ogrodem jego przyjaciela Andrzeja. Przypuszczając że spotka kolegę, Filip, zerwawszy rozmaryn, zbliżył się do drucianej siatki. Ale co usłyszał? Ktoś z tyłu coś szeptał. Kto to mógł być?
Głosik z tyłu mówił: – Ja ciągle rosnę tutaj, krucha i zielona, ale Filip nie chcę mnie jeść. Mówi, że nie może na mnie patrzeć. Jestem taka smutna.
To była sałata Filipa, która skarżyła się na niego.
– Tymczasem Andrzej zjada mnie z przyjemnością. Czy zauważyłeś jego buzię, świeżą i różową?
– O, tak!
A buzia Filipa jest zawsze blada i zmęczona. Nie chce nigdy nic jeść poza mięsem, chlebem, kiełbaską i ciastkami.
– Czy nie zauważyliście również, że Andrzej ma wspaniałe oczy? – dodały marchewki, które rosły obok sałaty.
– Tak, to prawda – stwierdziła sałata.
– Otóż jest tak dzięki nam. On chętnie nas zjada, a my sprawiamy, że jego oczy są zdrowe.
Filip odszedł cicho i pobiegł do domu, by zobaczyć się w lustrze. Miał rzeczywiście bladą twarz, kilka krostek na nosie… a jeżeli rzeczywiście sałata i marchewki mają rację? Jego przyjaciel Andrzej miał zawsze różowe policzki.
– Mamusiu, mamusiu, dzisiaj daj mi trochę sałaty i kawałek marchewki, dobrze?
Mamusia nie chciała wierzyć własnym uszom. Zazwyczaj jej synek tak bardzo grymasił!
Filip nie powiedział jej, że słyszał tę dziwną rozmowę w ogrodzie. Będzie to jego osobista tajemnica!
Ale od tego dnia zaczęły mu smakować wszystkie jarzyny, jakie mamusia mu przygotowywała. Już więcej nie protestował.
Flora BrescianiNicassio
LICZBA WYRAZÓW:242
- Orzeszek
Tego ranka, u stóp drzewa spadł ładny, duży orzech. Przez pewien czas leżał sobie ukryty pośród traw, ale potem skorupka pękła i wyszedł z niej, wesoło podskakując, mały chłopczyk.
Jak pięknie było czuć się wolnym! Dziecko zaczęło turlać się i skakać pośród kwiatów, ale robiąc setnego koziołka usłyszało, jak mały kamyczek powiedział do niego:
– Weź mnie ze sobą!
Malec schylił się, wziął kamyk i włożył go sobie do kieszonki.
– Jak się nazywasz? – spytał kamyczek wychylając się z tego dziwnego «domku» z materiału.
– Nazywam się Orzeszek, a ty?
– Nie wiem, nazwij mnie, jak chcesz.
– Nazwę ciebie Białaskiem, gdyż jesteś gładki, ładny i biały, wydajesz się prawie przezroczysty.
– Skąd przychodzisz, Orzeszku?
– Nie pamiętam. Wiem jedynie, że zrzucono mnie z pojazdu kosmicznego. Pobawimy się teraz?
Orzeszek i Białasek bawili się razem przez cały dzień. W nocy Orzeszek odpoczywał w swej skorupce od orzecha, wymoszczonej dużym liściem w kształcie serca, a Białasek był jego poduszką.
Promień słońca, przenikając przez gałęzie jałowca, dotknął Białaska, który, odbijając światło, obudził swego nowego pana.
– O! To już dzień: co możemy dziś zrobić, aby się zabawić? – spytał Orzeszek, przeciągając się i otwierając buzię w długim ziewnięciu.
– Znam ogromną grotę, piękną jak pałac królewski.
– Tego mi nie wmawiaj. Wszystkie groty są ciemne i wzbudzają lęk. Tam, gdzie ja mieszkałem, dzieciom nie wolno było wchodzić, gdyż dorośli umieszczali w nich statki kosmiczne.
– Tu, na ziemi jest inaczej. Czy chcesz zobaczyć nasze groty? A może się boisz?
– Ja się boję? Chodźmy! Idę z tobą.
Białasek zaczął toczyć się ku wielkiej nizinie i po wielu godzinach wędrówki wreszcie dotarli na miejsce.
– Zatrzymajmy się. Doszliśmy.
– Ale ja nic nie widzę!
– Odchyl ten krzak o czerwonych jagodach. Co widzisz?
– Jest tam ogromna i bardzo głęboka dziura.
– Uważaj, gdzie stawiasz nogi, staraj się schodzić powoli.
Przez pewien czas słońce towarzyszyło im, potem żaden promień jego światła nie mógł kontynuować podróży i otoczyły ich ogromne ciemności.
Na szczęście Białasek świecił w ciemności i dzięki temu zejście było łatwiejsze niż się spodziewali.
– Widzę dziwne, różowe światło, tam, w głębi.
– Pochodzi z groty. No, dalej, jeszcze kilka kroków i będziemy na miejscu!
Gdy tam dotarli, Orzeszek zawołał: – Co za wspaniałość! Wydaje się bajkowym miastem! Skały, wymywane przez wodę przed bardzo wielu laty, nabrały kształtów obelisków, piramid i kolumn.
Niektóre kolumny wznosiły się z dołu ku górze, inne schodziły z góry, jeszcze inne zdążyły się połączyć, tworząc jedną całość.
Orzeszek dotknął cudownie gładkiego kamienia, prawie że przezroczystego, trochę zimnego i śliskiego.
– Popatrz Białasku, tu na ziemi jest jakiś ślad, staraj się poświecić mi, jak możesz najbardziej.
Białasek natężył się najbardziej, jak mógł… i zobaczyli ślad ludzkiej stopy, a dokładnie mówiąc ślad pary drewniaków.
– Do kogo należą?
W tym momencie coś przefrunęło nad ich głowami. Były to dwa brązowe nietoperze, trochę niezadowolone z zakłócenia ich snów.
– Popatrz na tę ścianę, ile ich tam się zebrało!
– Ale dziwne, śpią wszystkie z główką w dół
– zaobserwował zupełnie nie przerażony Orzeszek.
– Pssst, zostawmy je w spokoju i kontynuujmy nasze zwiedzanie.
– Widzę jeszcze jeden ślad, a tam drugi, skierowują się ku urwisku – dodał Białasek.
Po przejściu wąskich korytarzy, które co pewien czas rozszerzały się w szerokie sale, aby zaraz znów się zwężyć, dotarli do głębokiej rozpadliny. Byłoby strasznie wpaść tam do środka…
Orzeszek potknął się o dwa drewniaki i trochę dalej zobaczył leżącego mężczyznę, którego nogi zwisały nad przepaścią.
– Szybko, musimy coś zrobić, wydaje się, że ten mężczyzna zemdlał. Gdy oprzytomnieje, może spaść.
– Pobiegnę po nietoperze, jestem pewien, że nam pomogą.
Białasek po chwili był już z powrotem w ich towarzystwie. Nietoperzom i Białaskowi udało się wspólnie uratować mężczyznę, przesuwając go z wielkim mozołem.
Co za trud! Dzięki nietoperzom ranny został uratowany. W różowej grocie wszyscy teraz mogli odpocząć.
– Przychodzi do siebie – powiedział cicho Białasek.
– Kto mnie uratował?
– My.
– Wy? Ale ty jesteś tylko malutkim dzieckiem!
– Nie jestem sam. Ja z moim przyjacielem Białaskiem, tym białym kamykiem, którego widzisz i nietoperzami, pomogliśmy ci. Jak się nazywasz?
– Na imię mi Achilles.
– Dlaczego tu jesteś?
– Ponieważ badam kamienie.
– A więc i ty kochasz kamienie?
– Naturalnie, interesuję się nimi. Obserwuję je, tnę, poleruję, i w ten sposób odkrywam ich tajemnice, i ich wiek. Wiesz, one opowiadają mi tyle historii!
szczęśliwy, mogąc spędzać z tobą dni.
– Czy mogę na zawsze zostać z tobą? Podoba mi się twoja praca.
– Musisz zapytać się swych rodziców. Jeżeli pozwolą ci pójść czasami ze mną, będę – Ale ja nie mam rodziców. Jestem sam na ziemi. Zostałem zrzucony na drzewo w skorupce od orzecha z wielkiego statku kosmicznego. Nazywam się Orzeszek.
Pan Achilles spojrzał na niego, bardzo zdziwiony. Mała buzia Orzeszka była szczera. Nie mógł zostawić go samego.
Dzięki śladom pary skromnych drewniaków i przyjaźni z białym kamyczkiem, Orzeszek znalazł tatusia i przyjaciela.
Flora BrescianiNicassio
LICZBA WYRAZÓW: 732
- Parasol
W ogrodzie stał zielony parasol. Był już lekko wypłowiały ale nadal dobrze wszystkim służył, bo i ludziom i zwierzętom, a nawet sprzętom, które pod nim stały. W słoneczne dni ludzie lubili siadać w jego cieniu, a gdy było pochmurno chowali się pod nim przed deszczem. Ptaki robiły sobie na nim przystanki, a stół i krzesła chętnie korzystały z jego ochrony przed spadającymi liśćmi. Wszyscy byli przyzwyczajeni do tego, że jest on pożytecznym przedmiotem. I nikomu nie przyszło do głowy, żeby być mu wdzięcznym. Parasol, to parasol i już – myśleli. – Musi chronić przed deszczem i przed słońcem. Do tego w końcu służy. A jak ktoś komuś służy, to już chyba nie ma po co dziękować. Stary parasol cieszył się, że jest potrzebny, chociaż czasem było mu przykro, że nikt się nim nie interesuje. Pani domu często polerowała meble ogrodowe, pan domu troskliwie naprawiał najmniejsze uszkodzenie w płocie, dzieci pilnowały, żeby leżaki były na noc składane, tylko żaden mieszkaniec domu nie dbał specjalnie o parasol. Rozkładało się go na wiosnę i tak stał w ogrodzie aż do jesieni.
Pewnego wrześniowego popołudnia nad ogród nadciągnęła potężna nawałnica. Drzewa gięły się pod silnymi podmuchami wiatru, deszcz siekł z wściekłością wszystko, co napotkał na swojej drodze, a pośród ciemności rozlegały się głuche grzmoty. Oślepiające błyskawice rozświetlały drogę, po której ześlizgiwały się na ziemię pioruny. Było naprawdę bardzo groźnie. Gospodarze tuż przed burzą zdążyli schować ogrodowe sprzęty pozostawiając jedynie parasol. Dzieci ze strachem zerkały przez okno na szalejący żywioł. Nagle mała dziewczynka krzyknęła: – Patrzcie, patrzcie jakiś potwór nadlatuje – i z piskiem uciekła pod koc. Wszyscy przykleili do szyby nosy i ze zdumienia pootwierali buzie. Już przed ich oczami przefrunął ich stary ogrodowy parasol. Druty miał powyginane i poszarpane brzegi tkaniny, ale mimo to kręcił się jak baletnica. Zawirował jeszcze kilka razy nad ogrodem, a potem przykryła go ciemna chmura i parasol zniknął.
Nazajutrz mieszkańcy domu wyruszyli na poszukiwanie swojego parasola. Zaglądali na podwórka sąsiadów, przeczesywali pobliską łąkę, powędrowali nawet do lasu, ale nigdzie nie znaleźli nawet strzępka zielonego materiału.
– Och, jakaż to strata – westchnęła pani domu patrząc smutno na placek wypłowiałej trawy, na której jeszcze wczoraj stał parasol.
– O, tak – dodał pan domu – to był naprawdę znakomity sprzęt. Teraz już takich nie produkują. Służył nam tyle lat…
– Był najlepszy pod słońcem! Tak fajnie nam się pod nim bawiło. Co teraz? – zasmuciły się dzieci.
– Trzeba kupić nowy.
– Ale my chcemy tamten!
– Tak właśnie – tupnęła nóżką dziewczynka, która podczas burzy schowała się pod koc. – Chcę, żeby w ogrodzie znów stał nasz ukochany zielony przyjaciel.
– Coś podobnego! – mruknął ogrodowy stół – Przez tyle lat ledwo go zauważali, a teraz wszystkim go brakuje.
– Ba, tak to już bywa – westchnęło krzesło. – My też korzystaliśmy z jego ochrony, a nikt z nas nie powiedział mu zwyczajnie „dziękuję”…
– Biedak, co też się z nim stało? Chętnie bym z nim pogadał jak leżak z parasolem – powiedział leżak.
Tak oto okazało się, że wszyscy bardzo zmartwili się brakiem parasola, a najbardziej tym, że nie potrafili być dla niego życzliwi.
– Nie martwcie się – zaświergotał szpak, który bywał częstym gościem na czubku parasola.
– Skoro żałujecie swojego postępowania, to coś wam pokażę. Spójrzcie w niebo.
Wszyscy jak na komendę spojrzeli w górę. W promieniach zachodzącego słońca ujrzeli zielony obłok w kształcie parasola, który kołysał się na wstędze tęczy. Dzieci pomachały mu z całych sił rękami, a potem wraz z rodzicami, ogrodowymi meblami i ptakami zawołały: – DZIĘKUJEMY!
EP
LICZBA WYRAZÓW:559
- O kreciku Zdzisiu
Żył sobie krecik imieniem Zdziś, który miał bardzo chore nogi. Zawsze z zazdrością obserwował inne zwierzątka, które mogły biegać, bawić się i skakać. On zaś siedział w kącie, a wtedy nikt z bawiących się nie widział wielkich łez, które płynęły z jego oczu. Któregoś dnia, kiedy wiewiórki, liski, kreciki i zajączki bawiły się wesoło jak zwykle, przyleciała mądra sowa. Tylko ona zauważyła małe stworzonko siedzące w kąciku pod drzewem i kapiące z jego oczu łzy. Żal jej się zrobiło Krecika. Przysiadła tuż obok niego na rozłożystej gałęzi i rzekła:
– Zdzisiu nie płacz. Przecież nie wszystko jeszcze stracone.
– Zdziś nastawił uszu, ponieważ sowa była bardzo mądra.
– Słyszałam o takim lekarzu, – ciągnęła dalej sowa – który leczy nogi, ale mieszka bardzo daleko stąd. I trzeba go szukać. Gdybyś mógł się z nim spotkać na pewno by cię wyleczył…
Zdziś postanowił spróbować. Wprawdzie wielu lekarzy go już oglądało, ale tym razem nabrał dziwnej nadziei. Mądra sowa mówiła, że nie jest to zwykły lekarz. A skoro tak, nie było się nad czym zastanawiać. Jeszcze tego samego dnia krecik spakował tobołek.
– Jeśli ten lekarz mi nie pomoże – mruczał pod nosem – to nie zrobi tego już nikt więcej.
Skoro tylko nastał wieczór Zdziś wyczołgał się z norki i pokuśtykał w podróż. Nogi bardzo go bolały, posuwał się powoli i często musiał odpoczywać. Czasem aż zaciskał z bólu ząbki, mimo to szedł dalej.
Po drodze pytał napotkane zwierzątka czy nie widziały owego nadzwyczajnego doktora, ale odpowiedzi były bardzo różne. Niektóre zwierzątka zaprzeczały nawet istnieniu Wielkiego Lekarza, inne pokazywały kierunek często mylny. W końcu krecik już naprawdę nie wiedział dokąd iść. Zwiesił smętnie główkę, załamany usiadł pod drzewem i zaczął płakać. Nagle usłyszał trzepot skrzydeł sowy.
– O, tu jesteś! Czy znalazłeś Wielkiego Lekarza? – zapytała sowa.
– Nie i nie wiem gdzie go szukać – odparł krecik.
Wtedy sowa ze zdziwieniem popatrzyła na nogi krecika.
– Ale tobie lekarz już nie jest potrzebny! Twoje nogi są zdrowe, tylko jeszcze trochę słabe.
Szukając Lekarza ćwiczyłeś mięśnie nóg mimo bólu i te ćwiczenia ci pomogły. Jakież to dziwne! Jakież to niezwykłe!
I rzeczywiście krecik mógł chodzić coraz dłużej i dalej, a ból stawał się coraz mniejszy. Wkrótce mógł bez przeszkód bawić się ze swoimi leśnymi przyjaciółmi, którzy teraz baczniej zwracali uwagę na to, czy ktoś nie jest smutny.
LICZBA WYRAZÓW: 383
- Dwa plecaki
Na pewno nie raz wybieraliście się na wycieczkę. Zwykle wtedy pojawia się pytanie: co ze sobą zabrać? Co może się przydać, a co będzie tylko niepotrzebnym ciężarem? Bardzo podobnie jest z naszą wędrówką do Pana Boga. Często im mniej gromadzimy wokół siebie „skarbów”, tym lżej nam pokonywać różne przeszkody.
Pewnego pięknego poranka dwa plecaki wybrały się w daleką drogę. Były to całkiem różne plecaki. Jeden, uszyty z materiału odpornego na deszcz, miał mnóstwo kieszeni, schowków, zapięć, sznurowań i wszelkiego rodzaju zabezpieczeń. Drugi całkiem zwyczajny: z zielonego płótna, na którym gdzieniegdzie widniały przetarcia i łaty, zapinany na mocno zużyty skórzany pasek. Zawartość obydwu też bardzo się różniła. W Pierwszym znaleźć można było kilka rodzajów butów, przeciwdeszczowych ubrań, przeciwsłonecznych czapek i okularów, podręcznych naczyń i zestawów błyskawicznych potraw, elektronicznych zegarków i ciśnieniomierzy, a nawet mini komputer i maciupeńką lodóweczkę! W Drugim nie mieściło się wiele. Ot, trochę sucharów, kompas, zapałki, latarka i śpiewnik. Wędrowały tak sobie owe dwa plecaki cały ranek, południe i wieczór, aż zrobiło się ciemno i trzeba było rozbić obozowisko. Pierwszy rozstawił na polanie komputer, lodówkę i wygodne krzesełko, ubrał się w ciepłą kurtkę i postanowił przyrządzić sobie coś do jedzenia. Niestety w coraz większych ciemnościach trudno mu było cokolwiek zrobić. Na dodatek w komputerze wyczerpały się baterie i zniknęła nawet niewielka poświata bijąca z jego monitora. – Ojej, jej! Nic nie widzę) – jęknął Pierwszy. – Nic się nie bój, zaraz będzie widniej – odparł Drugi zapalając latarkę. 1 obydwa plecaki zgodnie zjadły kolację: wykwintną zupą z termosu raczy] się Pierwszy, skromnym sucharkiem Drugi.
Nazajutrz wędrowców obudziły jaskrawe promienie słońca. Ze zdziwieniem zobaczyli, że znaleźli się na skraju pustyni. Nie było wyjścia. Trzeba było ją pokonać. Pierwszy założył ciemne okulary, czapkę i raźno ruszył przed siebie. – Oszczędza) siły – zdołał krzyknąć Drugi, ale kolega już go nie słyszał. Brnął przez góry piachu mierząc sobie co jakiś czas ciśnienie. „Na pewno dam radę – przekonywał sam siebie. – Dam radę jak nic!” Tymczasem Drugi szedł spokojnie, starając się jak najmniej zmęczyć. W południe żar z nieba lał się już niemiłosiernie. Słońce odbijało się od morza gorącego piasku malując przed oczami strudzonych wędrowców niezwykłe obrazy. – Tam jest oaza! Tam jest woda i chłód – wykrzyknął słabym głosem Pierwszy. – Chodźmy tam czym prędzej!
– O, nie. To fatamorgana. Tam nie ma nic. Tylko taki sam piach jak tu…
– Kłamiesz! Chcesz mnie tu zostawić i zawłaszczyć sobie oazę! Niech zginę, ale ona musi być moja! – i Pierwszy nie bacząc na prośby Drugiego zaczął się czołgać ostatkiem sił w stronę złudnego obrazu. W tym momencie słońce zasnuły rude obłoki i zerwał się wiatr. Plecaki wiedziały co to oznacza: nadciągała piaskowa burza. Niestety Pierwszy nie miał już sił, żeby jakkolwiek ochronić się przed żywiołem. Drugi zaś szczelnie owinął się swoim wysłużonym pledem i przycupną) przy kilku białych kamieniach. Po chwili zrobiło się naprawdę strasznie – ciemno i okropnie jazgotliwie. To wycie wiatru mieszało się z chrzęstem podrywanego z ziemi piachu. Pierwszy próbował wzywać na pomoc kolegę, ale któż mógłby usłyszeć jego słabnący głos? Drugi, chociaż również coraz bardzie] tracił siły, przypominał sobie o swoim śpiewniku. Chociaż nie wiedział, czy uda mu się przeżyć burzę i odnaleźć towarzysza podróży, zaczął cichutko śpiewać. Nucił o tym jaki piękny świat stworzył Bóg, ile dobra od Niego otrzymał i jak niczego się nie lęka. Ledwo słyszalna piosenka przebija się przez świst wiatru, który coraz bardzie) cichł i uspokajał wirujący pustynny pył. Niebo znów zrobiło się niebieskie. Drugi otrząsnął się z piasku i wyjął kompas. Prowadzony za jego wskazaniami dotarł do zemdlonego Pierwszego. Zarzucił go sobie na ramiona pełen nadziei ruszył przed siebie. O zmierzchu, kiedy zaczęło robić się bardzo zimno, ujrzał majaczące przed nim drzewa. Tym razem to nie była fatamorgana. To była granica pustyni, za którą rozpościerał się ożywczy gaj. Drugi, mimo wyczerpania zabrał się do pracy. Sam nie wiedział skąd miał tyle sił w swoim płóciennym, wysłużonym ciele. Dobrze, że miał przy sobie zapałki. Szybko rozniecił ogień, nazbierał wzmacniających ziół i zagotował je w wodzie ze strumienia. Ostrożnie napoił naparem Pierwszego, który wreszcie otworzył oczy i zaczął równo oddychać. – Wyjmij z mojej lodówki sznycelki i masło… – powiedział słabym głosem. – Chętnie się z tobą podzielę…
– O, mój przyjacielu twoja lodówka została zasypana piaskiem.
– Wyślij więc przez mój komputer maiła, że potrzebujemy pomocy…
– Nie da rady, wszystkie twoje urządzenia elektroniczne są uszkodzone. A właściwie zupełnie do wyrzucenia.
– Och, to co my teraz zrobimy?
– Najpierw posilimy się słodkimi sucharkami, a potem wyślę sygnał ogniem. Nasi właściciele na pewno nas znajdą.
Drugi nie kłamał. Wkrótce plecaki znalazły się na ramionach wędrowców. – Ciekawe dlaczego są takie zapiaszczone? – zdziwił się młodszy z nich.
– Trzeba je dobrze wyczyścić.
– Masz rację. Przy okazji pozbędę się masy niepotrzebnych rzeczy, które nie wiem po co chciałem zabrać ze sobą – dodał starszy i obydwaj wzięli się za doprowadzanie swoich plecaków do porządku.
LICZBA WYRAZÓW:785
- Sopel
Z dachu zwisał okazały sopel. Był ozdoba, otulonej białym puchem chatki. Kiedy oświetlało go słońce mienił się wszystkimi barwami tęczy i malował kolorowe obrazy na śniegu. Podziwiały go sikorki przylatujące do zawieszonej na gałązce słoninki, a zające, które w sadzie obgryzały drzewka, często stawiały słupka gapiąc się w zachwycie na ten niezwykły widok. Najbardziej jednak cieszyły się z sopla dzieci. Nazywały go „kryształowej różdżką” i wyobrażały sobie, że należy ona do Królowej Śniegu, o której czyta] im tata. Lubiły wspinać się na palce, żeby spróbować popatrzeć przez owej różdżkę na świat. Zdarzało się, że widziały przez nią baśniowe postacie, szklane zamki i skrzynie wypełnione skarbami, podwodne miasta, tęczowo-złote ryby i sznury pereł. Sopel tymczasem stawał się coraz większy, większy… i nie wiadomo było, czy sprawia to mroźna zima, czy może ten kawałek lodu puchł po prostu z dumy. „Rozrosnę się, że hej! Będę oświetlał cały dom i przydomowy ogródek. A co tam! Otoczę promieniami wszystko! Cały świat! Właściwie słońce jest zupełnie niepotrzebne. Świeci tak jednostajnie, a ja proszę! Rozsiewam tyle kolorów, wyczarowuję mnóstwo niezwykłych rzeczy, jestem wyjątkowy i niepowtarzalny!” – tak sobie rozmyślał kawałek lodu. Gdyby wiedziały o tym dzieci, zwierzęta i okoliczne drzewa… Żadne z nich nie przypuszczało jednak, że ów wspaniały lodowy kształt jest tak bardzo zarozumiały. Nadal więc wszyscy głośno go podziwiali, patrzyli przez niego na świat i byli dumni, że mają pośród siebie prawdziwy skarb. I oto powoli serce sopla, które w dzień wystawiało się na blask słońca, powoli porastało coraz grubszą warstwą lodu. Po pewnym czasie promienie słoneczne nie mogły już do niego przenikać. Nie było nawet najmniejszej szczelinki w tym zmrożonym, twardym kształcie. Dzieci zastanawiały się, cóż takiego mogło się wydarzyć, że ich „kryształowa różdżka” stała się zupełnie nieprzeźroczysta i nie udawało się już przez nią patrzeć na świat. Na dodatek śnieg w pobliżu sopla wyraźnie poszarzał. Przestały więc schodzić się tu zwierzęta i wokół zrobiło się smutno. Wszystkim zaczęła dokuczać zima. Ludzie nie wychylali z chatki nosa, zające pochowały się w norach, wiewiórki w dziuplach, a sikorki w szparach za kominem. Każdemu marzyła się już wiosna i nikt nie zwracał uwagi ani na śnieżne czapy na drzewach, ani tym bardzie) na olbrzymi pokraczny sopel. – A cóż to takiego? – złościł się. – Czy nikt już nie widzi jaki jestem wspaniały? Dlaczego nie słyszę pochwał? Wiem, że już trochę się postarzałem, ale przecież nada] jestem wyjątkowy. Może powinienem trochę zeszczupleć? Wygładzić swój kształt? Owinąć się futrem ze śniegowych płatków?
Sopel myślał i myślał, co ma zrobić i nic nie przychodziło mu do głowy. W końcu musiał się przyznać, że sam sobie nie poradzi. Postanowił kogoś poprosić o pomoc, lecz wokół była cisza i wszystko wydawało się uśpione. Pozostało mu zwrócić się do słońca, które zawsze było obecne, czy to na błękitnym niebie, czy przysłonięte chmurami, czy przeświecające przez mgłę. Sporo go to kosztowało, bo przecież nie tak dawno nim wzgardził. Słońce jednak jakby na to czekało…
– Czy na pewno chcesz mojej pomocy?
– O tak!
– A czy wiesz, o co prosisz?
– O moje powodzenie!
– Hmm, to wiem. Tylko, że nie będzie ci łatwo.
– Zgodzę się na wszystko!
– Ale żeby stać się naprawdę szczęśliwym, musisz stać się najpierw małym.
– Trudno. Chcę tego.
– Skoro tak, to się przygotuj.
Następnego dnia słońce świeciło nadzwyczaj mocno. Sopel poczuł, że robi mu się jakoś dziwnie. Wydłużał się i chudł, a przy tym robiło mu się tak gorąco, że aż pot spływał mu po bokach. Dopiero o zmierzchu zrobiło się chłodniej i sopel mógł swobodniej odetchnąć. Nie był to jednak koniec jego zmagań. Kolejne dni były również bezchmurne i jak na tę porę roku nadzwyczaj ciepłe. Z sopla płynął już nie tylko pot ale i strumień gorzkich łez. Promienie słońca mocno go paliły żłobiąc w nim nowe szczeliny, a to bardzo bolało. Sopel nawet nie zauważył, że chociaż był mniejszy, stawał się coraz piękniejszy i bardzie) przejrzysty. Jak nigdy zachwycał swoją delikatnością. Jak nigdy można było przezeń zobaczyć świat w tęczowych kolorach. Najważniejsze miało się jednak dopiero wydarzyć…
Oto, któregoś pięknego dnia wytopiony kawałek lodu spłynął ostatnimi kroplami na ziemię. W tym miejscu dawno nie było śniegu, a ciemne bruzdy przytulone do ściany chatki z lubością przeciągały się w słońcu. Teraz z niecierpliwości czekały na pierwszy ciepły deszcz. Zamiast tego zostały zroszone przez pożegnalne łzy sopelka. Sprawiły one, że w ziemi przebudziły się ziarenka traw. Po kilkunastu dniach zaczęły wychylać się nawet spomiędzy bruzd zielone czuprynki. I chociaż do wiosny było nadal jeszcze bardzo daleko wszyscy z niecierpliwości obserwowali każde nowe źdźbło i każdy pąk na drzewie. Nikt już nie pamiętał o pięknym soplu, który powierzył się słońcu, żeby mogła nadejść cieplejsza pora.
LICZBA WYRAZÓW: 760
ĆWICZENIA NA KONCENTRACJĘ, SPOSTRZEGAWCZOŚĆ ORAZ RUCH GAŁKI OCZNEJ
- Znajdź słowa:
SDHJYSADKOLORYUSCHKJSHCLAWENDAJBUSCBBSUAGDKOKUXSBDYTCSKOKNIAHDUUMROKUXHJDYBDOKLOKNAUSYCBAHFRANCJAKKUJCSHROSJAUCWYCBGENEWAIUSJMIASTONIHCAIZUPAJHASCNIASMASAJSCIJHEIUCIASTONJUYSHZAJĘCIANIIISJMIŁOŚĆIASHDUJKOMPUTERNUACXHUFASDPRZESTRZEŃINSCSPTAKJHXAUBASMOCJHUADOMHXBUIAIRODZINAHJHUIASENUADHUSSDUIHAIUUHCUUCHOJAHUACMARCINISIUBHOKEJJBAXIUBGRAUIAHCUKRZESŁOJHSDUIFONETYKANAHIAHSXUGSZYBKIEHCUHDDIUCZYTANIEJAHUXBJTOIASDHAUIMOJAJAHCMOCNAUYDAUSTRONAHA
- Znajdź słowa:
bsdaagładniejahciuamiłouaauiprzyjemniebauabnaukauhcuchczytanieayuiakoncentracjaauyharduchhsgrelaksjachculogikabuabagabstrakcjaniihsjmyśleniefwyhćwjihfśnaiiryrzieusmotyljjkksdhusjhusmotywacjauasybcsądyhucjbweuósemkaasuyeswzrokjhdwbćwiczeiauadyeuswiedzaaidhuahcckjwdhckajaknxuashdbmężczyznaiaudhufykobietausaydhbweuugprzyjźńuhyhcwuiexnaukauuaxcc
- Znajdź słowa:
hxuqbklockidgyeHGUAŁAWKAAJHDnisenstółshKRZESŁOSCIHJxuadywancjjMSLASNUASamorhuahHIAANIOjsiiASAHCIAsumajiasdhrybaJHDKOZIOŁNIWczyTOtakieTRUDNECHOOAHchybahxsfNIEN
- Znajdź cyfrę 8:
6666666666666666666686666866666666666666666866666666666668666666666666866666666666686666666666668686888666666666666668666666686666666666866666666666668666666666668666666666666686666666666666866666666666666686666666666666686868686866666666666666666666666666666666666666666666666866666666666666666666666668666666666666666666666666666666666666666666666666666666666666666666666666666666668888868686868686666666666666666666666866666666666666668666666666666668666666666866666666666666666666686666666666666668666666666666666666686666666866
- Znajdź cyfrę 5:
222222222222222222222252222222222222522222222222522222222222252222222222222522222222222522222222222225222222222222555222222222222222522222222222222225222222222222222252222222222222225222222222222222252222222222222222222522222225525555522222222222222222222222225222552555252525252552525252525525252222222222222222222222222222222222222222222522222222222222222222222222222222225222222222222222222222222222222222222225222222222222222222222222222222222222222222
- Znajdź cyfrę 5:
SSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSS5SSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSS5SSSSSSSSSSSSSSSSSSSSS5SSSSSSSSSSSSSSSSSSS5SSSSSSSSSSSSSSSSSS5SSSSSSSSSSSSSSSSSSSS5SSSSSSSSSSSSSSSSSSSSS5SSSSSSSSSSSSSSSSS5SSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSS5SSSSSSSSSSSSSSS55555SSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSS5SSSSSSSSSSSSS
- Znajdź literę O:
000000000000000000000000O0000000000000000000000O000000000000000000000O00000000000000O00000000000000O0000000000000000O0000000000000000O0000000000000000O000000000000000O0000000000000O0000000000000000000O00000000000000000O0000000000000000000000O000000000000000000O000000000000000000O000000000000000000O00000000000000000O000000000000000000O000000000000000O000000000000000O000OOO
- Znajdź dwukropek:
;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;:;;;;;;;;;;;;;;;;;;:;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;:;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;:;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;:;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;:;;;;;;;;;;:;;;;;;;;;;;;;;;::::;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;:;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;:;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;::;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;:;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;:;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;::;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;::;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;::;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;::;;;;;;;;;;;;;;:;;;;;;;;;;;;;:;;;;;;;;;;;;;;;;;;:;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;:;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;::;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;:;;;;;;;;;;;;;;;;;::;;;;
- Znajdź znak minusa:
===============-===================-=====================-====================-=================-===================-=========================-=========================-=====================-==================-=====================-===============–===================-====================-=======================-===
- Znajdź znak mniejszości odwrócony ,,dziubkiem” w lewą stronę:
>>>>>>>>>>>>><>>>>>>>>>>>>>>><>>>>>>>>>>>>>>>><>>>>>>>>>>>>>>>>><>>>>>>>>>><>>>>>>>>>>>>>>>>>><>>>>>>>>>>>>>>>>>>><>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>><>>>>>>>>>>>>>>><>>>>>>>>>>>>>>>>>>><>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>><>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>><>>>>>>>>>>>>>><>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>><>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>><>>>
- Znajdź przecinek
…………………….,………………….,…………………………,…………………….,……………………..,………………………….,……………………….,…………………………,…………………………..,……………………..,……………………..,…………………….,………………………..,………………………….,,…………………………,…………………….,
- Znajdź literkę w:
aaaaaaaaaaaawaaaaaaaaaaaaaaaaaawaaaaaaaaaaaaaaaawaaaaaaaaaaaaawaaaaaaaaaaaaaawaaaaaaaaaaaaaaaaaaawaaaaaaaaaaaaaaawaaaaaaaaaaaaaaaaaaawaaaaaaaaaaaaaaaaaaawaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaawaaaaaaaaaaaaaaawaaaaaaaaaaaaaawaaaaaaaaaaaaawawawaaaaaawaaa
- Znajdź literkę f i F
eeeeeeeeeeeeeefeeeeeeeeeeeefeeeeeeeeeeeeeeefeeeeeeeeeeeeeeefeeeeeeeeeeeefeeeeeeeeeeeeeefeeeeeeeeefeeeeeeeeeeeeeefeeeeeeeeeeeeeeefeeeeeeeeeeeeeeefeeeeeeeeeeeefeeeeeeeeeeeeeefeeeeeeeeeeeeeefeeeeeeeeeeeeeeefeeeeeeeeeeeeeeefeeeeeeeeeeeeeefeEEEEEEEEEEEFEEEEEEEEEFEEEEEEEEEEEEEFEEEEEEEEEEEEEEFEEEEEEEEEEFEEEEEEEEEEEEFEEEEEEEEEEEEFEEEEEEEEEEEEEEFEEEEEEEEEEFEEEEEEEEEEEEEEFEEEEEEEEEEEEEFEEEEEEEEEEEEEEEFEEEEEEEEEEEEEFEEEEEEEEEEEEEEEEFEEEEEEEFEFEEEEEEEEEEEEFEEEEEEEEEEEEEEEEEEFEEEEEEEEEEEF
- Znajdź literkę D:
ddddddddDddddddDdddddddddddddddDddddddddddddDddddddddddddddDddddddddddddDddddddddddddDddddddddddddddDddddddddddddddDdddddddddddddddDddddddddddddDddddddddddddDdddddddddddddDddddddddddddDdddddddddddDdddddddddddDdddddddddddddDddddddddddDddddddddddddDddddddddddddddDddddddddddddDddddddddddddDdddddd
- Znajdź cyfrę 0:
DDDDD0DDDDDDDDDDD0DDDDDDDDDD0DDDDDDDDD0DDDDDDDDDDDD0DDDDDDDDDDD0DDDDDDDDDDD0DDDDDDDDDD0DDDDDDDDD0DDDDDDDDDDDD0DDDDDDDDDDDDDDD0DDDDDDDDDD0DDDDDDDDDDDDDD0DDDDDDDDDD0DDDDDDDDDDDD0DDDDDDDDDDDDDD00DDDDDDDDDD0DDDDDDDDDDDDDD0DDDDDDDDDDDDDDDD0DDDDDDDDDD0DDDDDDDDD0
16.Znajdź wykrzyknik:
????????????????????????????!??????????!??????????????!?????????!?????????????!????????????????!??????????????!??????????????!??????????????!??????????????????!???????????????????!?????????????????!?????????????????!?????????????????!??????????????????!????????????????!?????????????????!?????????????!!!???????????????????!????????????!!??!
- Policz słowa miska i woda:
MISKAMISKAWODAMISKAWODAMISKAMISKAWODAWODAMISKAWODAMISKAWODAWODAMISKAMISKAWODAWODAMISKAMISKAWODAWODAWODAMISKAMISKAMISKAMISKAWODAWODAMISKAWODAMISKAWODAWODAWODAWODAMISKAMISKAMIKSAWODAWODAMISKAWODA
- Znajdź literkę i:
llllllllllllllllllllllllliilllllllllllilllllllllllllllllillllllllllllllllllllillllllllllllllllllilllllllllllllllllllilllllllllllllllllilllllllllllllllllllllillllllllllllllllilllllllllllllllllllllilllllllllllllllllllllilllllllllllllllllllllllillllllllllllllllllllllllilllllllllllllllllllillllllllllllllllllllillllllllllllllillllllllllllllllilllllllllllllllllllllllillllllllllllllllllllillllllllllllllillllllllllllllllllllillllllllllllllllillllllllllllllllillllllllllllilllllllllllllllilllllllllllllllllllllllllllll
- Znajdź literkę ą:
aaaaąaaaaaaaaąaaaaaaaaaaąaaaaaaaaaaaaaaaaąaaaaaaaaaaaaaaaaaąaaaaaaaaaaaaaaaaaaąaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaąaaaaaaaaaaaaaaaaaaaąaaaaaaaaaaaaaaaaaąaaaaaaaaaaaaaaaąaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaąaaaaaaaaąaaaaaaaaaaąąaaaaaaaaaaaaaaaaaaąaaaaaaaaaaaaaaaaąaaaaaaaaaaaaaaaąaaaaaaaaaaaaaaaaąaaaaaaaaaaaaaaaaaaąaaaaaaaaaaaaaaaaaąaaaaaaaaaaaaaaaaaaaą
- Znajdź literkę K:
KHHHHHHKHHHHHHHHHHHHHHKHHHHHHHHHHHHHHKHHHHHHHHHHHKHHHHHHHHHHHHHKHHHHHHHHHHHHHHKHHHHHHHHHHHHHHHKHHHHHHHHHHHHHHHKHHHHHHHHHHHHHHKHHHHHHHHHHHHHKHHHHHHHHHHHHHKHHHHHHHHHHHHHHHKHHHHHHHHHHHHHHHKHHHHHHHHHHHHHH
Opracowała : Angelika Perdek -Chabinowska